czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 19 - New beginning...

Notatka pod rozdziałem, kierowana do osoby z nickiem halsey, w odpowiedzi na komentarz pod poprzednim rozdziałem :)



Zanim Justin ochłonął i unormował przyspieszony oddech, minęło kilka długich minut. Od wyjścia Diany nie poruszył nawet małym palcem u stopy. Ogarnął go zbyt wielki i silny szok, aby mógł pojąć, do jak intymnej sytuacji doprowadził. Z kobietą, a nie z małą, niewinną dziewczynką, nad którą posiadał kontrolę i której każdej ruchem mógł sterować. Nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek pocałuje młodą kobietę z tak ogromną pasją i szczerym pragnieniem.
        Pożądał jej, prawdziwie i silnie.
        -Chyba nie wiem, co powiedzieć - Justin obrócił się nerwowo, kiedy po całym salonie rozniósł się zaskoczony głos Zayna. - Nie chwaliłeś się, że wyrwałeś taką laskę. Nie wiedziałem, że z ciebie taki casanova. Nigdy nawet nie oglądałeś się za kobietami, a teraz widzę cię w dość intymnej sytuacji z taką dupeczką - zagwizdał z głupkowatym uśmieszkiem, który lekko zirytował Justina.
        -Czy nie uczyłem cię, żeby odnosić się do kobiet z szacunkiem? - mruknął, przejeżdżając palcami wśród gęstych, zdrowych włosów, mieniących się delikatnie w smugach światła.
        -Ale, jak zauważyłeś, nie zwracam się teraz bezpośrednio do żadnej kobiety, tylko prowadzę z tobą luźną rozmowę. Gdybyś raczył przedstawić mi moją nową mamusię, z pewnością nie zwróciłbym się do niej określeniem dupeczka.
        Kiedy Zayn w dalszym ciągu pozostawał nad zwyczaj rozbawiony, Justin nie potrafił wyjść z szoku. Miał wrażenie, że obce emocje sparaliżowały jego ciało, każdy pojedynczy mięsień. Do salonu wszedł powoli, jakby cała reszta świata pozostawała za mgłą uroku Diany i jej silnych perfum, których zapach w dalszym ciągu unosił się w powietrzu.
        -Tato, nie chcę być nieuprzejmy, ale mam nieodparte wrażenie, że coś urosło ci w bokserkach. W dodatku coś sporego i z pewnością niewygodnego - Zayn syknął z rozbawieniem. Chciał parsknąć głośnym śmiechem, ale wiedział, że mógłby wyprowadzić ojca z równowagi.
        Justin speszył się ogromnie, a na jego policzki wpłynęły ledwo widoczne rumieńce. Nie miał pojęcia, że jeden pocałunek, przepełniony pasją i pożądaniem, w znaczny sposób wypełnił jego bokserki. W dodatku, pewność siebie odbierał mu syn, nie pozostawiający na Justinie suchej nitki. Wciąż chichotał pod nosem, a pięścią, którą regularnie przykładał do ust, zakrywał głupkowaty, niedojrzały uśmieszek. Justin miał ochotę zapaść się pod ziemię, lecz zamiast tego jedynie naciągnął koszulkę na krocze, zakryte materiałem dresów. Nie mógł zrobić nic więcej.
        -Wiesz, że nie jestem już dzieckiem, tato. Możesz śmiało zwierzyć mi się ze wszystkiego, co zalega ci w serduszku. Powiedz szczerze, dobrze ci z nią w łóżku? - opadł na kanapę obok ojca, poruszając znacząco brwiami. Justin miał dość dogadywania i intymnych pytań syna, jednak nie mógł pozwolić sobie na uniesienie. Chciał wyglądać w jego oczach swobodnie, jakby sytuacja z Dianą była codzienną, zwyczajną sprawą, do których zdążył przywyknąć.
        -Zayn, do cholery. Ja nie wtrącam się w twoje prywatne, intymne sprawy, nie interesuje mnie, czy jest ci z jakąś dziewczyną dobrze w łóżku, czy nie, dlatego proszę, nie wnikaj w moje życie seksualne.
        -Więc może powiedz mi chociaż, jak ma na imię i jak długo się znacie? Skoro kogoś masz, chciałbym o tym wiedzieć, to nic dziwnego - dobry nastrój chłopaka nie osłabł, jednak na jego twarz wkroczyła odrobina powagi. Nie od dziś wiedział, że Justin nie miał poczucia humoru i zdążył przywyknąć, że tłumił jakiekolwiek żarty na swój temat.
        -Ma na imię Diana, znamy się od niedawna i nie jesteśmy razem, Zayn, więc skończ już to przesłuchanie.
        -Ale ty jesteś dzisiaj drażliwy, tato. Coś czuję, że jednak nie jest ci z nią tak dobrze w...
        -Zayn, skończ już. Jeśli jesteś tak bardzo ciekawy, nie spałem z Dianą. Nasza znajomość jest jeszcze bardzo świeża.
        Więc na co czekasz? Bierz się za nią. Gdybym mógł, sam bym to zrobił - znów zachichotał, jednak przestał pod wpływem karcącego spojrzenia ojca.
        -Zayn, przypominam ci, że masz dziewczynę - rozmowa z synem krępowała go z każdą chwilą coraz bardziej, zwłaszcza że po długiej wymianie zdań zeszła na temat Bree. Justin miał pewność, że nie zrobił dziewczynie krzywdy, lecz nie miał pewności, czy Zayn w dalszym ciągu nie jest innego zdania.
        Brunet jedynie wzruszył ramionami, wkładając do ust ostatni kawałek dojrzałego jabłka. Z westchnieniem wstał z kanapy i przeszedł do przedpokoju, gdzie wepchnął obie stopy w białe adidasy za kostkę. Kochał swoją dziewczynę, lecz nie zamierzał ukrywać, że podobały mu się również inne kobiety. Diana wywarła na nim ogromne wrażenie i musiał przyznać, że przez moment zazdrościł ojcu nowej zdobyczy. Zdecydowanie chciał, aby taka kobieta została jego nową mamusią, ledwo starszą od niego.
        -I wiesz co - rzucił jeszcze, zanim wyszedł z domu. Justin uniósł wysoko brwi, wyczekując słów Zayna. - Już ci wierzę. Wierzę, że nie zrobiłeś Bree krzywdy. Przepraszam, że w to zwątpiłem.
        Pierwszy podmuch wiatru przed domem rozwiał grzywkę siedemnastolatka. Szybko poprawił ją, wplatając we włosy palce i zaczesując kosmyki na tył głowy. Lubił wyglądać dobrze. Lubił zwracać uwagę i przyciągać wzrok, dlatego dbał o swój wygląd, nieskazitelną cerę, modne ubrania i każdy pojedynczy włos na głowie. Był taki, jak jego ojciec w liceum. Justin jednak nigdy nie miał rozbudowanego poczucia humoru i wszystko traktował poważnie. Wszystko, za co się zabierał, jak i również każdą osobę, z którą zaczynał rozmawiać. I chociaż zawsze był zadbanym mężczyzną, nie wykorzystywał swoich atutów, aby gromadzić wokół siebie wianuszek dziewczyn. Już jako nastolatek na poważnie myślał o ustatkowaniu się, o żonie i dzieciach.
        Zayn przerzucił prawą nogę przez siedzenie motoru, który dostał od ojca na siedemnaste urodziny. Przez długie miesiące wiercił Justinowi dziurę w brzuchu o nową, zmotoryzowaną zabawkę, aż w końcu mężczyzna zgodził się na kupno motoru, mimo że nie był z tego powodu zadowolony. Bał się o syna. Bał się, że przez niewielką odpowiedzialność, jaką Zayn utrzymywał na swoich barkach przez lata, nie będzie potrafił rozsądnie zarządzać prędkością, jaką jest w stanie rozwinąć dwukołowiec.
        Siedemnastolatek ruszył ze sporą prędkością z podjazdu. Nie dbał nawet o kask, który podczas jazdy powinien spoczywać na jego głowie. Zayn obawiał się jednak o idealnie postawioną grzywkę, która pod kaskiem mogłaby oklapnąć. Nadal był nierozsądnym dzieciakiem, dlatego Justin nie traktował go, jak dorosłego. Mknął po asfalcie, pomiędzy jednym samochodem, a drugim, spiesząc do jednego z kolegów. Umówili się na wspólny mecz przy puszce piwa, chociaż ojcu wmówił, że oboje będą uczyć się do testu z matematyki. 
        Kiedy stał na jednym ze skrzyżowań, wyciągnął z kieszeni skórzanej kurtki dotykowy telefon, który również dostał od ojca. Na nic w swoim życiu nie musiał zapracować. Był przyzwyczajony, że wystarczy grzecznie poprosić, a spełnienie materialnych marzeń przyjdzie samo. Kiedy oparł stopę o asfalt, wybrał numer do przyjaciela i przyłożył komórkę do ucha, chociaż doskonale wiedział, że prowadząc motor na jednej z głównych ulic, powinien w pełni skupić się na drodze.
        -Siema, stary. Piwko siedzi w lodówce, a ja czekam na ciebie na kanapie. Kiedy będziesz?
        -Daj mi dziesięć minut i parkuję pod twoim domem - mruknął krótko, podtrzymując telefon ramieniem, gdy samochód zanim wydał sygnał dźwiękowy. Zayn ruszył z miejsca, a kiedy nabrał prędkości, ponownie chwycił telefon w dłoń. 
        Głos kolegi wciąż roznosił się w komórce, kiedy nagle Zayn ujrzał na jednej z alejek pobliskiego parku swoją dziewczynę, Bree, sprzeczającą się z najlepszą przyjaciółką, Abby. Zmrużył oczy przed promieniami słońca, aby upewnić się, że nie myli go wzrok. 
        -Wybacz, ale będę jednak później. Nasze dziewczynki dość mocno się pokłóciły - syknął i skrzywił się, gdy z oddali zobaczył, jak dłoń Bree spotkała się z policzkiem młodszej Abby. - Muszę kończyć, odezwę się - dodał szybko, po czym rozłączył się i wrzucił komórkę do prawej kieszeni.
        Zjechał z drogi i przyspieszył na wąskiej, parkowej alejce. Z głośnym warkotem silnika zatrzymał się pół metra przed nastolatkami i szybko zsiadł z motoru. Nie zamierzał patrzeć, jak Bree pozostawia na policzku Abby kolejnego siniaka, dlatego pospiesznie złapał brunetkę  za ramiona i odciągnął od przyjaciółki.
        -Dziewczynki, mogę wiedzieć, co się z wami dzieje? - westchnął głośno, martwiąc się zarówno o Bree, jak i o Abby, którą od kilku miesięcy nazywał przyjaciółką i która skradła serce jego przyjaciela. Bree i Abby były nierozłączne jeszcze zanim Zayn poznał którąkolwiek z nich i nigdy nie widział toczącej się pomiędzy nimi kłótni, w dodatku tak zawziętej.
        -Nie wtrącaj się w sprawy, które ciebie nie dotyczą, Zayn - warknęła Bree, obdarzając go przelotnym, złowrogim spojrzeniem. 
        Brunet zerknął przelotnie na Abby. Jej charakter znacznie różnił się od charakteru Bree. Piętnastolatka nie pozwalała sobą pomiatać i to ona dyktowała warunki, nawet starszym i silniejszym. Czternastolatka natomiast wyróżniała się delikatnością. Również teraz, po przyjęciu pieczącego uderzenia w policzek, stała jedynie z boku, pocierając dłonią nagie ramię i przyglądając się przyjaciołom spod długich, gęstych rzęs. 
        -Chcę wam tylko pomóc, bo widzę, że nie potraficie dojść do porozumienia. Abby była twoją przyjaciółką od lat, więc... - nie zdołał dokończyć zdania, gdyż Bree przerwała mu w pół słowa, unosząc głos i dając upust nerwom, zalegającym w jej ciele.
        -Ale już nie jest, bo zmieniła się w małą panikarę, która wszystkiego się boi.
        -Nie boję się. Mam po prostu dość, że ciągle mną rządzisz i dyktujesz każdy mój ruch. Chcę z powrotem moją przyjaciółkę, a nie szefa, który sprawuje nade mną władzę i przejmuje pełną kontrolę. Nie mam zamiaru być ci dłużej posłuszna. Chcesz, wpadaj w to bagno jeszcze głębiej. Ja mam po prostu dość tego, jak mnie traktujesz i do jak wielu rzeczy mnie zmuszasz - wrażliwość Abby wygrała z wszelkimi innymi emocjami i pozwoliła po jej policzku spłynąć jednej, samotnej łzie.
        -Abby, mogę wiedzieć, o czym ty mówisz? Im dłużej was słucham, tym bardziej czuję, że jestem w coś niewtajemniczony, a cholernie nie lubię nie wiedzieć, co dzieje się wokół mnie - Zayn zmarszczył brwi i zaczął wystukiwać stopą rytm na podłożu. Bree potrafiła maskować uczucia, jednak w oczach Abby ujrzał strach, niepewność i, co ogromnie go zdziwiło, poczucie wstydu.
        -Dla twojego dobra radzę ci siedzieć cicho - warknęła Bree, zanim z ust jej przyjaciółki zdążyłoby ulecieć pierwsze słowo. 
        -Co mi zrobisz? Kolejny raz zaczniesz szantażować? Czy może znów zmusisz do...
        -Stul pysk, idiotko - wykorzystując nieuwagę Zayna, Bree wyrwała ramię z jego uścisku, zwłaszcza że brunet nie trzymał jej mocno, nie chcąc ułożyć na jej skórze siniaków w kształcie odciśniętych palców. Dziewczyna zrobiła dwa szybkie kroki w stronę Abby i zacisnęła niewielką pięść na kosmykach jej włosów. Abby znów zapłakała. Nie była agresywna i nie potrafiła fizycznie postawić się Bree, pozbawionej oporów i momentami człowieczeństwa.
        -Bree, kurwa, przestań ją szarpać - Zayn kolejny raz zmuszony był interweniować, zanim Bree zrobiłaby Abby poważniejszą krzywdę. 
        Kiedy tylko zdołał odciągnąć wściekłą Bree od przyjaciółki, objął silnymi i dość umięśnionymi, jak na swój wiek, ramionami, czternastoletnią, roztrzęsioną Abby, składając na jej gładkim czole wilgotny pocałunek. Nie chciał wzbudzić w Bree zazdrości, a jedynie pokazać jej, że nie może w tak brutalny sposób traktować osoby, która zawsze była przy niej i służyła pomocnym słowem oraz ramieniem do wypłakania gorzkich łez.
        -Widzę, że jak zwykle nie stajesz po mojej stronie - wysyczała przez zaciśnięte zęby i chociaż była o przyjaciółkę zazdrosna, ukazywała jedynie złość. Zero zazdrości. Nie miała zamiaru sprawiać Zaynowi satysfakcji. 
        -Daj spokój, Bree. Nie wiem, co się z tobą dzieje. Abby jest jedynie moją przyjaciółką i kiedy płacze, mam obowiązek i szczere chęci jej pomóc. To takie dziwne?
        -Więc skoro tak bardzo ci na niej zależy, zostaw sobie tę małą dziwkę, a mi daj święty spokój! - krzyknęła na koniec, zanim tupnęła butem na wysokim obcasie o płytę chodnika i zaczęła biec wgłąb parku, wiedząc, że ani Zayn, ani Abby nie pobiegną za nią. 
        Zayn jeszcze przez kilkanaście sekund wpatrywał się w oddalającą się postać Bree, dopóki nie zniknęła pomiędzy gęsto zasadzonymi drzewami i zaroślami. Westchnął głośno, rozluźniając uścisk na ciele Abby, która w międzyczasie zdążyła łzami zmoczyć część przedniej partii koszulki bruneta. Spojrzała głęboko w jego ciemne oczy i na moment zatopiła się w kolorze tęczówek. Zayn podobał jej się od samego początku, lecz nawet nie próbowała starać się od jego względy. Zawsze pozostawała w cieniu przyjaciółki, starszej, bardziej popularnej i, jej zdaniem, ładniejszej. 
        -Dziękuję - wyszeptała, ocierając rękawem bluzki załzawione oczy.
        -Przepraszam cię za nią. Nie mam pojęcia, co się z nią ostatnio dzieje. Mam wrażenie, jakbym w ostatnich dniach w ogóle jej nie znał.
        -Zayn, ty nigdy jej nie znałeś. Bree jest zupełnie inna, niż mogłoby ci się wydawać. Przed tobą grała, ale uwierz mi, nie wiesz o niej nic. Nie wiesz, jak przebiegła i podstępna potrafi być. Nawet cię kochała, Zayn. I nigdy nie pokocha. Jest na to zbyt zimna.
        Z każdym kolejnym słowem serce Zayna pękało. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że przez długie i piękne miesiące żył w kłamstwie i ogromnym błędzie, zaślepiony miłością do dziewczyny, która traktowała go, jak zabawkę. Owszem, nadal łudził się, że Bree jednak czuje do niego coś silniejszego, niż przyzwyczajenie, jednak wystarczyło jedno spojrzenie w wypełnione szczerością oczy Abby, aby przekonać się, że Bree rzeczywiście pod maską słodkiej księżniczki ukrywała twarz zimnej suki.
        -Porozmawiasz ze mną tak naprawdę szczerze i w końcu powiesz całą prawdę? - spytał cicho, ukradkiem pociągając nosem. Mógł kłamać słowami, jednak gesty zdradzały jego smutek i rozczarowanie po stracie dziewczyny, którą szczerze pokochał. Wierzył jednak, że jest silnym, młodym facetem i powrót do codziennych uśmiechów, posyłanych każdej przypadkowej osobie, zajmie mu tak niewiele czasu, jak samo zakochanie się w Bree.
        Gdy Abby skinęła głową, Zayn podniósł z ziemi motor i ponownie przerzucił przez niego nogę, tym razem lewą. Czternastolatka powoli podeszła do kolegi i usiadła na miejscu za nim. Była odrobinę skrępowana, ponieważ nie wiedziała, na jaką bliskość z brunetem mogła sobie pozwolić. Rozluźnił ją dopiero pokrzepiający uśmiech Zayna, który czym prędzej odwzajemniła, aby pokazać mu, że cokolwiek by się nie wydarzyło, może liczyć na jej wsparcie. W przeciwieństwie do Bree, uwielbiała pomagać i nawet niewielki gest, wywołujący uśmiech u drugiej osoby, wywoływał uśmiech również na jej ustach.
        -Boisz się? - Zayn mruknął przez ramię, kiedy ruszyli, a na jego ramieniu zacisnęła się niewielka dłoń dziewczyny.
        -Troszeczkę, więc proszę, nie jedź za szybko - odparła nieśmiało.
        -Przytul się do mnie, a przestaniesz się bać - łagodnie pogładził jej zaciśniętą piąstkę i czekał, aż poczuje szczupłe ramiona Abby, oplecione wokół jego brzucha, oraz małą główkę bordowowłosej, przytuloną do jego pleców. Kiedy w końcu wyczuł ciepło jej ciała blisko siebie, mógł przyspieszyć i włączyć się do ulicznego ruchu.
        Nie zatrzymywał się nawet na moment. Często lekceważył również uliczne światła, zmieniające kolor z zielonego na czerwony, aby jak najszybciej dotrzeć do domu, posadzić czternastolatkę na swoim łóżku i choćby na kolanach błagać ją, aby powiedziała wszystko, co od miesięcy razem z Bree ukrywały. Jednocześnie czuł się dość dziwnie, kiedy zaraz po zarwaniu z Bree, czując ramiona jej najbliższej przyjaciółki oplecione wokół pasa, potrafił uśmiechać się szczerze. Nigdy wcześniej nie patrzył na Abby, jak na dziewczynę, z  którą mógłby być. Była dla niego jedynie dobrą koleżanką. Do dzisiaj, do kilku ukradkowych spojrzeń, wymienionych na parkowej alejce.
        -Chyba nie było tak strasznie, co, Abby? - zacisnął dłonie na jej wąskich biodrach, aby zsunąć dziewczynę z motoru i postawić na ziemi. Zanim jednak odpowiedziała, brunet odgarnął z jej twarzy kosmyki miękkich włosów, które podczas jazdy ułożyły się w nieładzie na głowie.
        -W sumie było całkiem przyjemnie - ułożyła usta w półuśmiechu, ruszając za siedemnastolatkiem w stronę drzwi wejściowych. Nigdy wcześniej nie była w domu Zayna. Nie wiedziała, jak piękny i ogromny budynek rozpościerał się na jednej z amerykańskich ulic. Nie wiedziała, jak bogato urządzone wnętrze krył przed światem. Jednak, co najważniejsze, nie wiedziała, że mężczyzna, z którym spała nie tak dawno temu i którego razem z Bree szantażowała, pomimo sprzeciwu wewnętrznego głosu serca, jest ojcem Zayna.
        Razem weszli do przedpokoju. Zayn, pamiętając o wielu lekcjach kultury i dobrego wychowania, jakie udzielał mu Justin, delikatnie zsunął z ramion Abby kurtkę i powiesił ją na wieszaku. Serdecznym uśmiechem zachęcił dość nieśmiałą dziewczynę, aby przeszła do salonu. Już z pierwszym krokiem poza przedpokój wyczuła silny zapach dobrze znanych jej perfum i zawahała się, nagle zatrzymując się w miejscu. Nie miała jednak otwartej drogi powrotnej. Z jednej strony barierę stanowiła woń męskich perfum, natomiast z drugiej ciało kolegi, od którego odbiła się lekko, stawiając krok odwrotu.
        Odgłosy, dobiegające z przedpokoju oderwały Justina, siedzącego na kanapie, od służbowych papierów i skierowały jego wzrok na wątłą dziewczynę przekraczającą próg salonu. Najpierw ujrzał jedynie jej chude nogi, później wąskie biodra, szczupłą talię i niewielki biust, a dopiero na koniec charakterystyczny kolor włosów i niezapomniane rysy bladej twarzy. Przełknął głośno ślinę, czując, jak krew powoli odpływa z jego mózgu. Bał się odezwać, bał się nawet poruszyć. Miał jednak pewność, że nie śni, a karma, której obawiał się po każdym złym uczynku, zaczyna do niego wracać.
        -Abby?


~*~


A więc chciałabym w tej notce zwrócić się do osoby o nicku halsey, która zostawiła pod ostatnim rozdziałem długi i wyczerpujący komentarz. W zasadzie nie wiem, od czego zacząć, bo chciałabym napisać tutaj wiele. Przede wszystkim bardzo cenię sobie Twoją opinię, ponieważ jest chyba pierwszą rozbudowaną krytyką, a nie jedynie bezwartościowym hejtem. Długo myślałam nad Twoimi słowami i nad tym, co napisać w odpowiedzi. Napisałaś, że nie wiem, co opisuję, bo nie potrafię postawić się w sytuacji, w jakiej znalazła się Vicky. Owszem, nie potrafię i jestem z tego powodu szczęśliwa. Napisałaś, że jeśli chcę to dalej pisać, powinnam poczytać o tym więcej, ale prawda jest taka, że nigdy nie będę potrafiła napisać, co czuje taka osoba, ponieważ ja nie piszę książki psychologicznej, tylko opowiadanie, inspirowane książką o identycznym motywie. W niej zupełnie nie były zawarte przeżycia dziewczynki (tytuł "Dobranoc słonko", gdyby ktoś potrzebował). To nie jest tak, że chcę w opowiadaniach nieudanie pokazywać problemy świata, o których nie mam pojęcia. Zaczęłam pisać tylko i wyłącznie pod wpływem inspiracji, płynącej z książki podanej wyżej, również nie dlatego, że chcę mieć "oryginalną fabułę, bo wiem, że mogłabym to osiągnąć w inny sposób. Pisałaś o wyborze Justina, jako bohatera. Ta sprawa została wyjaśniona już dawno, zrozumiałam, że nie powinna używać jego wizerunku, dlatego zmieniłam adres bloga, szablon i nazwisko bohatera. I w końcu pisałaś również, że nie wiem, co piszę, że nie mam o tym pojęcia. Masz rację, nie mam pojęcia o pedofilii, ale nie mam również pojęcia o narkotykach, o których pisałam i nie mam pojęcia o miłości, którą ukazuję w niemal każdym opowiadaniu. Piszę to, co myślę, nie ucząc się tego, tylko po prostu czując. Dostałam z powodu tego opowiadania naprawdę ogromną falę hejtów, przez które, nie ukrywam, płakałam. Twój komentarz za to dał mi naprawdę wiele do myślenia i pokazał, że być może nie powinnam zabierać się za podobne rzeczy, mogąc kogoś urazić bądź zranić. Niestety, wiem, że w każdym opowiadaniu znajdzie się coś, co urazi choćby jednego czytelnika. Chciałabym jeszcze napisać, że bardzo zmotywowałaś mnie do tego, aby prędko skończyć to opowiadanie, ponieważ ja sama od dawna wiem, że jest ono moją porażką, jednak ze względu na to, że jedno opowiadanie usunęłam w trakcie i nie dokończyłam go, nie mogłam zrobić tego samego z kolejnym. Tak więc dzięki Tobie dostałam "kopa", aby szybko zakończyć rozdział pod tytułem "goodnight sweetheart" i zacząć zupełnie inny, z innej kategorii, który nie powinien nikogo urazić i do którego nie potrzebna jest tak konkretna wiedza, jak w tym przypadku. 
Ps, Mam nadzieję, że mimo wszystko to przeczytasz, bo trochę się napisałam :)


19 komentarzy:

  1. Szkoda mi Abby. A Bree to fałszywa suka. Rozdział niesamowity. Niesamowita rozmowa ojca z synem. Z niecierpliwością czekam na next i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam notkę i przeczytałam również wypowiedź tej dziewczyny pod osiemnastką. Jeśli oczywiście mogę, chciałabym powiedzieć, że to przecież jasne, iż nastoletnia dziewczyna, która nigdy nie spotkała się w życiu realnym z pedofilią, bądź też gwałtem, nie będzie w stanie pojąć tego, co dzieje się w umyśle jedenastoletniej dziewczynki, która nawet nie ma pojęcia na czym polega seks. To jest niemożliwe. Paulina chce, żeby w "Goodnight sweetheart" to wszytko opisane było na tyle delikatnie, żeby nie zrazić czytelników i nie obrzydzić ich. Poświęca temu opowiadaniu swój czas i myśli. Stara się. Po prostu się stara i oddaje całą siebie w to opowiadanie.
    Czy to nie wystarczy?
    Szanuję ją już za samo wybranie takiego trudnego tematu. Jestem bloggerką niespełna dwa lata, a pomimo to nie byłabym w stanie prowadzić bloga o tak poważnej tematyce. Niewątpliwie, to wymaga wielkiej odwagi. Odwagi, którą Paulina z pewnością ma. Same hejty mogą sprawić wiele przykrości. Ona każdego dnia stawia czoła fali nienawiści, jaką my na nią kierujemy.
    Czy to nie jest wystarczający powód, aby ją cenić?
    I jeśli chodzi o same tematyki blogów Pauliny. Przecież to jej sprawa i jej wybór o czym pisze. To my mamy przystosować się do niej, a nie ona do nas. Paulina tak naprawdę pisze dla siebie, czerpiąc z tego przyjemność, czując ogrom pomysłów, jakie musi gdzieś wyrzucić. Padło na bloggera.
    Kocha to, a my jesteśmy tylko świadkami talentu, jaki się rodzi na naszych oczach. Być może w przyszłości ona wyda własną powieść, dzięki której wybije się, jako znana autorka nie tylko w naszym kraju.
    Miałam przyjemność czytać niektóre jej opowiadania i mogę je porównać do bestselerów książek na całym świecie. I biorąc pod uwagę jej młody wiek, talent i doświadczenie, moglibyśmy się od niej uczyć.
    Jedyna rzecz, skarbie, do której mogłabym się przyczepić jest niedosyt Vicky. Ostatnio mało jej w rozdziałach, a przecież tej sobie jest poświęcone to opowiadanie c;
    I zmierzając do sedna. Każdy z nas w tej chwili mógłby wymądrzać się jeden przez drugiego nie wiadomo jak, a w rzeczywistości nie potrafilibyśmy nawet oddać, wyczerpać i opisać pedofilii choć tak, jak dokonała tego Paulina.
    I nie mów kochana, że to opowiadanie jest Twoją porażką. Dla mnie nie jest to prawda. Ale z racji tego, że jesteś bardzo ambitna, nowe opowiadanie będzie czymś, z czym jeszcze nie mieliśmy przyjemności się spotkać.
    Dziękuje za uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy bardzo ciekawy rozdział. Chociaż mało Vicky jak dla mnie to i tak rozdział w pełni sycący... jestem ciekawa postaci Abby dosyć interesująca mała osóbka. Oczywiście Bree to suka która jeszcze pewnie wiele namiesza, ale powoduje to że rozdziały są bardzo ciekawe. Jestem ciekawa co teraz zrobi Justin kiedy Abby pojawiła się w jego domu. Widzę też że Zayn i Abby chyba coś połączy a to byłoby bardzo fajne. Podoba mi się wizja ich razem. To lepsze niż Zayn i Bree razem bo ona całkowicie do niego nie pasuje. Jestem bardzo ciekawa tego co będzie dalej jak to wszystko się potoczy. Jestem też ciekawa co z Justinem i Diana czy między nimi coś bedzię... kurde tyle rzeczy jestem ciekawa że już sama nie wiem :D ogólnie wszystko bardzo mi się podoba i czekam na wiecej ;)
    A co do tego komentarza pod ostatni rozdziałem tej dziewczyny to uwierz mi nie przejmuj się. Wiadomo że wszystkim nigdy nie dogodzisz. A jeśli chodzi o to że tak naprawdę nie wiesz o czym piszesz bo nigdy tego nie doświadczylas to uwierz mi że to bardzo dobrze. Bo chyba nikt nigdy nie chciałby doświadczyć czegos takiego jak Vicky. Poza tym powiedzmy sobie szczerze wszystky którzy pisza fanfiction i tego typu blogi nie mieli styczności z tematami o których pisza. Bo watpie w to że np. dziewczyna ktora pisze fanfiction o Justinie jako chłopaku z gangu który pije, pali, ćpa i do tego zabija ludzi miała kiedykolwiek doczynienia z podobnym człowiekiem. Przecież te wszystkie blogi to czysta fikcja i trzeba mieć tego świadomość. Nawet jeśli blog tak jak twój porusza dosyć trudny temat to, to jest tylko fikcja. I z tego co widzę niektórym ludzia trudno to zrozumieć, ale nie przejmuj się tym i pisz dalej bo to co robisz jest świetne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw chciałabym się odnieść do notatki. Wiadome jest, że nie potrafisz napisać tego co czułabym jedenastoletnia dziewczynka po takich przeżyciach. Jednakże uważam, że i tak odwalasz kawał dobrej roboty.
    Ale proszę nie mów, że chcesz to jak najszybciej skończyć, bo wtedy rozdziały będziesz pisała od niechcenia...

    Mam nadzieję, że Abby powie o wszystkim Zaynowi, ale też prawdopodobne jest to, że ucieknie po zobaczeniu Justina w tym domu.
    Chcę żeby Zayn wreszcie zobaczył jaka jest naprawdę Bree.

    school-loser-and-love-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. jej, super rozdział, na prawdę ;o nie będę ci co rozdział pisać, że masz cudowny styl pisania i chyba lekkie pióro <3 bo to już wiesz :* ale jakby Zayn był z Abby to moim zdaniem byłoby nie na miejscu ;o ja bym nie mogła być z przyjacielem mojego byłego albo z byłym przyjaciółki ;o no nie wiem ;o a rozmowa Zayn - Jus mistrzostwo hahaha xd ciekawe, czy Abby powie prawdę młodemu Blackowi xd i czy powie mu, że spała z Justinem xd nie mogę się doczekać ;p a co do wypowiedzi, to jestem tego zdania co #Patricia z resztą napisałam pod 18 odpowiedź do komentarzy helsey : P nie rozumiem bólu dupy ludzi o to, o czym się pisze ;o nie chcesz nie czytaj, proste! ; o
    Do następnego kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiałam się czy mi odpiszesz i z ciekawości zajrzałam na bloga. W zasadzie to nie wiem czy warto cokolwiek komentować, bo przeczytałam już powyższe wypowiedz i doszłam do wniosku, że nie ważne w jak kulturalny sposób chciałabym przekazać swoją opinię, to i tak ktoś uzna to za "ból dupy", cytując koleżankę powyżej. Jednak nie zwracam się do nich, tylko do autorki, więc postanowiłam odpowiedzieć, bo tak chyba będzie fair.
    Przede wszystkim cieszę się, że nie uznałaś tego co napisałam za hejt, bo komentarz nie miał nim być w żadnym wypadku. Rozumiem, że nie piszesz książki psychologicznej i rozumiem, że nie można każdemu dogodzić i wszędzie pojawi się coś, co nie spodoba się chociaż jednej osobie. Gdyby to była książka psychologiczna, to miałabyś idealny wątek, ale musiałabyś porządnie poczytać artykuły na podobne tematy. Po prostu ciekawiło mnie, co zainspirowało młodą autorkę do tak poważnej tematyki i teraz już wiem. Sama często odnoszę się do książek, ale nie ukrywam, że wolę najpierw poznać temat od deski do deski. Chociaż wydaje mi się, że w kwestii pedofilii i odczuć molestowanego dziecka nikt tak naprawdę tego nie zrozumie, jeśli sam nie doświadczył czegoś podobnego. Ja po prostu chciałam zwrócić uwagę na to, że niektóre tematy są zbyt delikatne by poruszać je w taki sposób, szczególnie jeśli niewiele się o nich wie. Wiem, że otrzymałaś mnóstwo negatywnych komentarzy i czytając je sama stwierdziłam, że bym płakała i prawdopodobnie zakończyła pisanie opowiadania, a ty wytrwałaś, wnioskuję więc, że naprawdę chciałaś to napisać. Nie krytykuję też tego, że chcesz dotrwać już do końca, ale mimo wszystko cieszę się, że postanowiłaś, iż następne blogi będą się różniły od tego, bo twój styl jest naprawdę świetny i w tym mogę się zgodzić z czytelniczkami twojego bloga. Wiem, że to mało prawdopodobne, ale gdyby na tego bloga trafiła jakaś młoda dziewczyna, której siostra, albo przyjaciółka przechodziła kiedyś coś podobnego, to na pewno ta osoba poczułaby się okropnie. Taki temat jest dobry do książki, ale nie do fanfiction publikowanego na bloggerze. Jak już wspomniałam, to delikatna sprawa i naprawdę potrzeba dużej wiedzy z tego zakresu, by wiarygodnie przedstawić fabułę.
    Nie będę ci już zabierała więcej czasu, bo pod poprzednim rozdziałem napisałam to, co chciałam napisać. Życzę sukcesów z kolejnymi opowiadaniami, których tematyka nie będzie aż tak dobitna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje wszystkie komentarze są żałosne. Jeżeli coś ci się nie spodoba to od razu krytykujesz i chcesz aby to nie istniało albo zostało zmienione. Wiesz ze nikt ci nie każe tego czytać? Mnie się to opowiadanie osobiście bardzo podoba i nie chcę aby autorka je kończyła bo masz taki kaprys.
      Tematyka opowiadania jest zajebista.

      Usuń
    2. Przeczytałaś w ogóle moje komentarze? Moja opinia jest taka sama jak twoja, tylko tobie opowiadanie się podoba, a mnie niekoniecznie. Mam takie samo prawo do wyrażenia własnego zdania jak ty i nie rozumiem dlaczego w ogóle się do mnie odnosisz, skoro ja zwracałam się do autorki opowiadania. Paula na pewno liczyła się z tym, że opowiadanie nie zostanie dobrze przyjęte przez wszystkich i w przeciwieństwie do ciebie potrafiła kulturalnie odpowiedzieć na moją wiadomość. Ja przynajmniej miałam odwagę napisać to ze swojego konta, a nie anonimowo. Co z tego, że nikt nie każe mi tego czytać? Trafiłam tutaj przypadkiem i przeczytałam, to chyba normalne. W poprzednim komentarzu napisałam wyraźnie, że przeczytałam tylko trzy pierwsze rozdziały, gdybyś faktycznie przeczytała moją wypowiedź to byś wiedziała. Wiedziałabyś również, że nigdzie nie napisałam, że chcę, aby autorka kończyła to opowiadanie; wręcz przeciwnie - powyżej napisałam, że nie krytykuję decyzji Pauli o dokończeniu opowiadania. Więc jeśli już chcesz "bronic" tego bloga, to czytaj ze zrozumieniem, a nie pokazuj wspaniałego poziomu inteligencji. Naprawdę nie interesuje mnie to, że opowiadanie ci się podoba, a moje komentarze nie. Chciałam udzielić Pauli zwykłej rady, nie obraziłam jej w żaden sposób i nie skrytykowałam bezpośrednio jej pracy, a sam wątek główny opowiadania. Paula przeczytała moją wypowiedź i doszła do pewnych wniosków, więc według mnie to bardzo dobrze. Napisała również, że napisze to opowiadanie do końca, dlatego nie rozumiem twojego komentarza.
      Czytanie ze zrozumieniem naprawdę nie jest trudne. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Nie rozumiem czemu przyczepiacie się do Halsey :/ autorka prosiła o komentarz i dostała. Większość osób jak im się coś nie podoba ta hejtują sprawiając przykrość autorowi, ale ta dziewczyna nie urażając NIKOG SKOMENTOWAŁA to ff.
      Moim zdaniem opowiadanie jest genialne, ale każdy ma swoje zdanie ;)
      Ps. Pisze z anonima bo nie mam konta ;)
      Pozdrawiam <3

      Usuń
    4. Wszystko krytykujesz! Przez ciebie może przestać pisać. Jak ci się coś nie podoba to nie czytaj tego proste. I nie broń siebie z anonima bo to żałosne. Fabula jest świetna. Czy może zazdrościsz pomysłów autorce i krytykujesz to opowiadanie? Widzialam twoje komentarze na innych blogach i wyglądały podobnie czyli sama krytyka. Nie mieszaj autorce w głowie!! Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Jedyną żałosną tutaj osobą jesteś ty. Przede wszystkim nie mam rozdwojonej jaźni i nie bronię samej siebie z anonima, twoje oskarżenia są śmieszne i tylko świadczą o tobie. Nie zamierzałam swoim komentarzem rozpoczynać kłótni z kimś o tak ograniczonym umyśle. Widziałaś moje komentarze? A to dopiero ciekawe, ponieważ moje konto na blogspocie jest stosunkowo nowe i nie komentowałam ABSOLUTNIE ŻADNEGO opowiadania poza tym jednym, a skoro uważasz inaczej to może masz jakiś dowód? Chociaż jeden link do bloga, gdzie pojawia się moja "sama krytyka"? Bo jeżeli nie, to przepraszam bardzo, ale robisz pośmiewisko ze swojej osoby. Nie mieszam autorce w głowie, po prostu dziewczyna musiała się liczyć z krytyką już zaczynając to opowiadanie i musi wiedzieć, że nie każdy będzie ślepo chwalił wszystko co przeczyta. Mogłam oczywiście napisać bezpodstawne hejty, tak samo jak inne osoby pod pierwszymi rozdziałami, ale napisałam wszystko w sposób kulturalny i nie cofnę swoich słów, bo mam prawo do własnej opinii. Jeżeli ona ci się nie podoba, to tak jak ty mi mówisz, że nie muszę czytać opowiadania, ty nie musisz czytać moich komentarzy. ;)

      Usuń
    6. Ej ej ej no bez jaj! Chciałam być miła ale ty laska przesadziłaś!! Pozatym ja napisałam że to opwiadanie jest GENIALNE, Halsey że nie zabardzo a ty twierdzisz że ona popiera siebie z anonima?! Nie mam konta więc komentuję z anonima i nie ma w tym nic złego, bo jakby autorka nie chciała aby anonimy kometowały to by nie było takiej funkcji!!!!
      I tak przy okazji ty też komentujesz z anonima więc serio jesteś dziwna mówiąc że Halsey popiera sama siebie z anonima!!!!!!!
      Ps. Sorki za brak ładu i składu ale jak się wściekam to nie patrzę jak piszę.
      Pps. I jeszcze do anonimka. Jesteś rozpuszczony/a jeśli myślisz że każdy musi się z tobą zgadzać a jak się nie zgadza to trzeba mu głowę uciąć :/
      NIE mająca konta Ewa

      Usuń
  7. Od tego rozdziału,zaczęłam jeszcze bardziej nienawidzić Bree,kochać Zayn'a,współczuć Justinowi i podziwiać Dianę,która wydaje się naprawdę fajna :) Jedynie o Abb,zmieniłam zdanie.Ta mała kruszynka,nieśmiałe dziecko była jedynie jednym z pionków,w tej chorej grze suki Bree i nawet nie będę ukrywać tego jak bardzo jej nie znoszę,a najgorsze jest to,że w każdym opowiadaniu i książkach,ja kocham czarne charaktery,a ten chyba stanowi wyjątek.Szczerze? cholernie bym chciała,żeby Zayn był z Abby,obydwoje zasługują na szczęście,bo są dobrzy.Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem to opowiadanie jest swietne i nie powinnad go konczyc :* rozdzial super, czekam nn:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam . I nie kończ go tak szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu ty zawsze kończysz w takim momencie? Kiedy ja chce wiedzieć co dalej, jak dany wątek się rozwinie, a tu nagle koniec... ;c
    Szkoda mi Abby, współczuję jej tego, że tyle czasu musiała się użerać z Bree i mimo, że nie chciała, robić różne rzeczy, do których przyjaciółka ją zmuszała ;c
    A Bree coraz bardziej nieznoszę, jest taka wredna, podstępna i sukowata, ugh czemu ona nie może zrozumieć, że źle robi i przestać w końcu wszystkich ranić?
    Co do Zayna, to dobrze, że wreszcie przekona się jaka jego "słodka i kochana" dziewczyna jest naprawdę i zakończy to wszystko z nim :)
    Ciekawi mnie jak teraz rozwiniesz to z Abby i Justinem i czy Zayn dowie się prawdy o ojcu czy Justinowi uda się jakoś z tego wybrnąć?
    I co dalej z Vicky? Nic już dawno o niej nie było. No i co dalej z Dianą?
    Jejku, tyle pytań, tak więc czekam na następny z niecierpliwością ;*
    Weny<3
    believe-in-your-dreams-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu, ale z Bree jest suka, no po prostu...!!! Zayn w końcu przejrzał na oczy, to dobrze, ale ma teraz złamane serce, a to już nie jest okej. Chociaż lepiej tak szybko, niż gdyby był zaślepiony nią dłużej, bo to zapewne bolałoby bardziej. Abby jest bardzo skromną dziewczyną i chyba trochę się do niej w tym rozdział przywiązałam. Trochę się z nią uosabiam. Nareszcie wyrwała się spod wpływów Bree, ta dziewczyna naprawdę działa mi już na nerwy. Rozumiem, może mieć dobre intencje, ale bez przesady! Widzę, że nie tylko ja czuję niedosyt Vicky:) chyba pokochałam tę biedną dziewczynkę, chociaż lepiej, żeby jej nie było, niż żeby Justin znowu ją krzywdził.
    Nie będę odnosić się do notki i komentarza, bo wszystko, co miało być powiedziane, zostało powiedziane. Mój stosunek do opowiadań jest odrobinę inny, ale nie będę niepotrzebnie rozgrzebywać tego, co mnie nie dotyczy.
    Czekam na nn!
    three-months.blogspot.com
    shy-boy-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. ~ Licze ze przeczytasz ~
    Rozumiem ze przyjmowalas mase hejtow na to opowiadnie ze wzgledu na fabule. Ale przeciez to nie jest powod aby sie zalamywac i konczyc z czyms. Wedlug mnie fabula jest oryginalna i wcale to opowiadanie nie musi by pisane stylem ksiazki psychologicznej. Nie zostalas zgwalcona, nie bralas narkotykow, czegokolwiek i pisalas na ten temat wlasnym sposobem/stylem jak uwazalas.
    Do tego opowiadania ludzie sie przyczepiaja poniewaz to jest niespotykana fabula i zawsze cos znajda.
    Moim zdaniem kontynuuj i pisz dalej to opowiadanie bo jest swietne i dobrze ci idzie.
    Piszesz co chcesz i o czym chcesz - pamietaj. Nie wykorzystujesz nikogo wizerunku wiec nikt nie ma prawa sie przyczepic.
    Jestem z toba pamietaj ♥
    PS: Pisze z anonima poniewaz nie mam konta, ale mozesz sie domyslic po reszcie komentarzy jak sie podpisywalam.
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  13. W następnym rozdziale zapewne wiele spraw się rozwiąże. Bree to suka. Nie ma innego słowa aby ją określić. Ciekawe czy Zayn i Abby zostaną parą. Tak bardzo chcę aby Diana chodziła z Justinem. Mam nadzieję, że jednak nie skończysz szybko tego fanfiction. Życzę weny i czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń