***Vicky's P.O.V***
Niemal od początku drogi, odkąd wsiadłam do samochodu Justina, kontrolę nade mną przejął strach i zupełne zdezorientowanie. Pojawienie się jego zaburzyło cały porządek w moim poukładanym życiu, w którym każdy dzień wyglądał tak samo. A teraz nagle będę musiała zmienić wszystko, aby dostosować się do mężczyzny. Nie chciałam, aby mnie zabierał. Wolałam w dalszym ciągu żyć w milczeniu, w cieniu braci, niż akceptować nową rodzinę, którą Justin chce dla mnie stworzyć.
-Chodź do mnie, słonko. - łagodnie wyciągnął przed siebie rękę. Popatrzyłam na nią spod rzęs. Spojrzałam również na Justina, który niemal przez cały czas uśmiechał się do mnie delikatnie. Jedna część mnie chciała mu zaufać, lecz druga mówiła zupełnie co innego. Serce kierowało mną do niego, a resztki rozsądku kazały stąd uciekać.
Tym razem posłuchałam głosu swojego serca, które nie chciało być dłużej samotne. On obiecał mi, że nie będę sama i znajdę w nim wsparcie. Właśnie tego szukałam od kilku lat. I miałam ogromną nadzieję, że w końcu znalazłam.
Poczułam się dziwnie skrępowana, kiedy Justin posadził mnie na swoim kolanie, przytrzymując za biodra. Zbyt często doprowadzał do zbliżeń między nami. Wolałabym, aby nie dotykał mnie, nawet przypadkiem. Wtedy bałabym się dużo mniej.
-Nie bój się mnie. Ja cię nie skrzywdzę. - wyszeptał do mojego ucha. Już wcześniej czułam, że coś jest nie tak. Potrafiłam wyczuć, że jest inny. Zachowywał się inaczej, nawet mówił inaczej, niż reszta ludzi. Wciąż był tak samo dziwnie spokojny. I wbrew pozorom, to właśnie ten spokój był moim powodem do lęku.
Nagle poczułam, jak jedną dłonią unosi moją bluzkę. Wcześniejszy strach był niczym, w porównaniu do tego, co czułam teraz. Automatycznie spięłam każdy mięsień w swoim ciele, jednak nie mogłam przerwać tego, co robił. Byłam po prostu sparaliżowana nagłym szokiem, jaki wstąpił w każdą, najmniejszą część mnie.
-Co robisz? - wyszeptałam. Chciałam jednocześnie powstrzymać jego dłoń, która odsłoniła już niemal całym mój brzuch, jednak gdy chciałam złapać go za rękę i odciągnąć od swojego ciała, druga, duża dłoń mężczyzny chwyciła moje obie, składając na nich kilka pocałunków i muśnięć.
-Spokojnie, słonko. Nie bój się.
-Spokojnie, słonko. Nie bój się.
Głos miał jakby czymś podekscytowany. Ja natomiast nadal nic nie rozumiałam. Nie rozumiałam, dlaczego dotykał mój nagi brzuch i dlaczego całował ramiona. Czułam się tak, jakby ktoś zawiązał mi oczy i kazał iść przed siebie, niewiadomo dokąd i w jakim celu. I chociaż w hotelowym pokoju było jasno, mogłabym zamknąć oczy i czuć się dokładnie tak samo. Nic nie rozumiałam.
Co prawda, jego gesty nie bolały mnie w sposób fizyczny, jednak chciałam, aby przestał. Czułam, po prostu czułam, że źle postępuje i nie powinien dotykać mnie w żaden sposób. Jeszcze nikt tego nie robił. Nikt nie dotykał mnie tak, jak on. Nikt nie głaskał mojej skóry, jakby delektował się jej dotykiem. On był pierwszym i choć robił to bardzo delikatnie i ostrożnie, bardzo onieśmielał mnie i sprawiał, że nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
Wtedy zaczął już nie tyle kontynuować podnoszenie materiału bluzki, ile po prostu chciał ją ze mnie ściągnąć. Nadal nie wiedziałam, dlaczego to robił. Dlaczego robił coś, z czym nigdy wcześniej nie miałam do czynienia. W ciągu kilku ostatnich lat nie rozmawiałam praktycznie z nikim. Nie znałam świata i jego zwyczajów. Nie znałam ludzi i ich upodobań. Praktycznie przez większość swojego życia byłam w ukryciu, z którego bałam się wyjść, a teraz nie wiedziałam nawet, co jest słuszne, a co nie.
-Co się dzieje? - ponowiłam, znów szeptem. Moje zaciśnięte gardło nie pozwalało na nic innego. Teraz już jednak siedziałam na jego kolanie bez bluzki, czyli zupełnie naga od pasa w górę. Mając raptem jedenaście lat nie potrzebowałam jeszcze stanika.
-Jesteś piękna, słonko. Jesteś moja. - nie odpowiadał tak, jak zawsze. Był jakby nieobecny. Wciąż całował moje ramiona i dotykał dłonią każdej, odsłoniętej części mojego ciała. Czułam jego palce na brzuchu, na żebrach, a także na klatce piersiowej i plecach. Dosłownie wszędzie, gdzie tylko żaden materiał nie osłaniał mojej skóry.
-Jesteś piękna, słonko. Jesteś moja. - nie odpowiadał tak, jak zawsze. Był jakby nieobecny. Wciąż całował moje ramiona i dotykał dłonią każdej, odsłoniętej części mojego ciała. Czułam jego palce na brzuchu, na żebrach, a także na klatce piersiowej i plecach. Dosłownie wszędzie, gdzie tylko żaden materiał nie osłaniał mojej skóry.
Kiedy w dalszym ciągu nie przestał, zrozumiałam, że to, co właśnie robi, nie jest niczym nadzwyczajnym. Wiedziałam o życiu tak niewiele, że nie byłam w stanie nawet tego nazwać. Najwidoczniej każdy mężczyzna dotykał w ten sposób dziewczynki, a ja po prostu o tym nie wiedziałam i teraz reagowałam w ten sposób. Musiałam wmówić sobie, że to normalne, że przyzwyczaję się do jego dotyku. W końcu, chciałam być taka, jak inne dzieci. Skoro one potrafiły przełamać w sobie strach, ja również musiałam.
-Połóż się, słonko. Odpocznij. - ze swojego kolana przełożył moje ciało na łóżko. Było ono o wiele mniejsze, niż jego. Przy nim czułam się taka malutka. Jak mały okruszek, zupełnie nieznaczący i niepotrafiący nic zrobić. Wykonywałam tylko jego polecenia, obserwując uważnie każdy ruch Justina. Każdy, niesamowicie precyzyjny, a jednocześnie spokojny. Mimo że to, co robił, nie podobało mi się, rzeczywiście nie chciał mnie krzywdzić. Chyba w zamian powinnam być mu wdzięczna, prawda? W końcu, nie robi mi nic złego, mam rację?
Nadal czułam ogromne skrępowanie. Nigdy, żaden mężczyzna nie widział mnie częściowo bez ubrań. Jeszcze ze słów mamy pamiętam, że dziewczyna może rozebrać się przed mężczyzną dopiero wtedy, kiedy jest starsza i kiedy darzy go miłością. Nie wspominała nic o panach, którzy dotykają dzieci. Nie wspominała, że ktoś będzie dotykał również mnie. Nie mówiła więc, że mam się przed tym w jakikolwiek sposób bronić.
-Justin, boję się. Nie wiem, co robisz. Nie chcę tego. - mimo wszystko wyraziłam to, co mówiło moje serce. Jego dłonie stawały się coraz bardziej nachalne. Nie sprawiały mi bólu, lecz wpędzały w zakłopotanie.
-Zamknij oczka, słonko. Nie myśl o tym. - z jednej strony, kiedy zwracał się do mnie tym, bądź co bądź, pieszczotliwym określeniem, czułam coś w rodzaju szczęścia. Z drugiej jednak zdawało mi sie to dziwne. Czułymi słówkami zwracają się do siebie zakochani. Justin natomiast znał mnie raptem pół dnia. Czy powinnam zaniepokoić się tym?
-Zamknij oczka, słonko. Nie myśl o tym. - z jednej strony, kiedy zwracał się do mnie tym, bądź co bądź, pieszczotliwym określeniem, czułam coś w rodzaju szczęścia. Z drugiej jednak zdawało mi sie to dziwne. Czułymi słówkami zwracają się do siebie zakochani. Justin natomiast znał mnie raptem pół dnia. Czy powinnam zaniepokoić się tym?
Znów wykonałam jego polecenie bez słowa sprzeciwu. Wtedy na moment przestałam czuć jego dotyk na górnej połowie ciała. I miałam ogromną nadzieję, że więcej nie dotknie mnie w ten sposób, jednak on po chwili znów zaczął. Tym razem jednak nie miał na sobie eleganckiej koszuli, ani krawata. Obie części ubrania leżały na podłodze, po drugiej stronie pokoju.
-Dlaczego się rozbierasz? - wymamrotałam, tak samo zaskoczona, jak i przestraszona. Teraz tak naprawdę zaczęłam się bać i widocznie drżeć. Chciałam podnieść się z łóżka i odsunąć, ponieważ jego półnagie ciało krępowało mnie o wiele bardziej, niż w ubraniach. Mężczyzna jednak nie pozwolił mi na to. Całując moją szyję, znów przyparł moją głowę do pachnącej poduszki.
Miałam wrażenie, jakby Justin zamknął mnie w ciasnej klatce, którą ograniczały ściany hotelowego pokoju. Dodatkowo, nie dawał mi choćby minimalnej przestrzeni. Był tak blisko mnie, że mogłam poczuć każdy, wyodrębniony mięsień na jego brzuchu. Owszem, próbowałam się odsunąć, pragnęłam tego najbardziej. Niestety, ograniczały mnie również jego dłonie, które wyraźnie stawiały opór mojemu ciału. Nie miałam możliwości wykonania jakiegokolwiek ruchu.
Sądziłam, a wręcz miałam nadzieję, że zaraz położy się obok i po prostu zaśnie, a ja będę mogła na spokojnie przemyśleć cały dzisiejszy dzień, który zupełnie wywrócił moje życie. Jednak właśnie wtedy on pociągnął w dół moją spódniczkę i tak po prostu, bez słowa zapytania, zdjął ją ze mnie.
Wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu odważyłam się spojrzeć w jego oczy. Były ciemne i zupełnie nieobecne, jakby myślami dryfował w zupełnie innej krainie. Skupione były tylko i wyłącznie na mnie. Na całej mnie. Na każdej, nawet najmniejszej części. Co takiego w sobie miałam? Co tak bardzo przyciągało go do mnie?
-Tak będzie nam wygodniej słonko. Zaufaj mi. Nie bój się. - wciąż to powtarzał. Wciąż mówił, abym przestała drżeć i pozbyła się strachu, który z każdym muśnięciem mojego ciała potęgował. Nie rozumiał, albo nie chciał rozumieć, że każdy jego dotyk jeszcze bardziej paraliżuje mnie od środka.
Zanim mogłam na spokojnie przemyśleć każde z jego słów, usłyszałam dźwięk rozpinanego paska od spodni. Razem z tym gestem nawet moje usta rozchyliły się i głośniej zaczerpnęły powietrza. Teraz nie rozumiałam już naprawdę nic, chociaż przez cały czas starałam się pojąć jego poczynania. Nigdy wcześniej nie spałam z mężczyzną w jednym łóżku, a Justin w dodatku był niemal nagi. Dobrze wiedział, w jak bardzo niekomfortowej sytuacji mnie postawił, a mimo to nie zrobił nic, aby mi pomóc, chociaż podobno chciał zaklimatyzować mnie na nowej drodze w życiu.
-Jestem twoim przyjacielem, pamiętaj o tym, słonko. - im dłużej zwracał się do mnie zdrobniale, tym bardziej nienawidziłam tego słowa. Z początku zdawało mi się przyjemne i zwyczajnie miłe. Teraz natomiast wywoływało dreszcze, kiedy brzmiało tak chłodno, bez żadnych, głębszych emocji. Chciałam powiedzieć mu, że nie jest przyjacielem i nie stanie się nim, dopóki nie przestanie głaskać moich włosów, policzków, brzucha, a także resztki biustu, jaką miałam. Jego zachowanie z każdą sekundą podobało mi się coraz mniej.
Uwierzcie, chciałam go powstrzymać, mimo że nie wiedziałam, do czego tak naprawdę zmierza. Chciałam powstrzymać jego dłonie, choć wiedziałam, że mają więcej siły, niż całe moje ciało. Po prostu chciałam aby przestał, nie potrafiąc jednocześnie powiedzieć, czego tak naprawdę się obawiałam.
Wtedy Justin zsunął ze mnie rajstopy. Leżałam tuż obok niego w samych majtkach w niewielkie serduszka, przerażona, zszokowana i zdezorientowana. Najgorzej jednak, że wciąż nie wiedziałam, na czym chce skończyć. Rozbierze mnie do naga i pójdzie spać? A może rozbierze nas oboje i dopiero wtedy uśnie? Nic gorszego chyba zrobić nie mógł, prawda?
-Jesteś tak piękna i delikatna, kruszynko. Uwielbiam takie słodkie maleństwa. - sama nie wiedziałam, czy mówił to do mnie, czy bardziej do siebie, gdyż jego głos tłumiony był przez skórę mojego brzucha, którą złączył ze swoimi wargami. I właśnie wtedy uniósł się lekko i spojrzał mi w oczy. Nasze spojrzenia długo pozostawały połączone. Mimo skrępowania nie odwróciłam wzroku. Nie chciałam przegapić nawet najmniejszego znaku, który zdradzałby jego zamiary względem mnie.
-Dotknij mnie. - szepnął, nie odrywając ode mnie przenikliwego spojrzenia. Nie zrozumiałam, o czym mówił. Nie chciałam rozumieć, ponieważ nie chciałam mieć kontaktu z jego ciałem. Tak ogromna bliskość po prostu mnie odpychała. - Nie bój się. - i wtedy ujął moją maleńką dłoń w swoja, kilka razy większą. Powoli zsunął w dół swojego ciała, po klatce piersiowej, brzuchu i podbrzuszu, aż w końcu położył ją w miejscu, o którym nie chciałam nawet myśleć.
W jego bokserkach widniało duże wybrzuszenie. Po raz pierwszy zaczęłam bać się typowo namacalnej rzeczy, którą w danej chwili czułam pod swoimi palcami. Kiedy tylko Justin ułożył moją dłoń na czymś, co mieściło się za materiałem, z jego gardła wydobył się syk. Przez moment bałam się, że to go zabolało. W końcu, skoro nie robił mi krzywdy, ja również nie mogłam jej robić. Szybko jednak zrozumiałam, że ów dźwięk był dowodem wysokiego uniesienia i stanu błogości.
Nagle poczułam jego dłoń na nagiej skórze pupy. Było to miejsce, w którym zdecydowanie nie chciałam go czuć. Wiedziałam, że za kilka sekund zdejmie ze mnie majtki. Jedyne ubranie, które zakrywało najbardziej intymną część mojego ciała. Kiedy zahaczył jeden palec na gumce, automatycznie zacisnęłam nogi, aby nie mógł mnie zobaczyć, lub, co gorsza, dotknąć w miejscu, w którym nigdy nie powinnam go czuć. Jednakże, co ja mogłam, kiedy działałam przeciwko dużo starszemu i silniejszemu mężczyźnie?
-Nie wstydź się mnie. Bardzo się cieszę, że mogłem już dzisiaj zobaczyć całe twoje ciepłe ciałko. To nie jest powód do wstydu, słonko. Nie robimy nic złego. - im dłużej mnie zapewniał, tym bardziej mu wierzyłam. Wierzyłam, że każdy dotyk był normalnym gestem mężczyzny w stronę dziewczynki, tak małej, jak ja. Wierzyłam, że każdym pocałunkiem, pozostawionym na mojej skórze, chciał zwyczajnie pokazać mi, że będzie traktował mnie dobrze, jak własne dziecko. Wierzyłam, że nie krzywdzi mnie, kiedy tak naprawdę niszczył moją psychikę i całe moje życie.
Wtedy on pozbył się ostatniego ubrania. Czułam, że nie powinnam spoglądać w dół, na to, co wyłoniło się zza materiału. Aby odeprzeć od siebie ciekawość, po prostu zamknęłam oczy. Byłam przekonana, że teraz przykryje mnie kołdrą i razem pójdziemy spać. Mogłabym wtedy powiedzieć, że przełamałam w sobie pierwsze bariery i zaczęłam wkraczać w życie, którego skrawek odsłonił dla mnie Justin.
I nagle, zupełnie niespodziewanie, on położył się na mnie. Jego ciało ściśle przylegało do mojego i jeszcze bardziej pokazywało mi, jak ogromna różnica fizyczna jest pomiędzy nami. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w jego oczy. Wyrażały czystą, ogromną radość, która emitowała poza powierzchnię jego ciała. Nie potrafiłam zrozumieć jego szczęścia, podczas kiedy ja odczuwałam tylko i wyłącznie strach oraz zdezorientowanie. Co on chciał zrobić?
Poczułam między swoimi nogami coś dużego, ciepłego i dość twardego. Coś, co dotykało mnie w miejscu, którego wstydziłam się najbardziej. I nie potrafiłam dłużej wpatrywać się w jego oczy. Znów było mi wstyd, jakbym zrobiła coś strasznego, a teraz nie potrafiła przyznać się do błędu. Jednakże, czy ja zrobiłam coś nie tak? Czy mogłam już wcześniej zareagować?
-To troszkę zaboli, słonko, ale nie bój się, nie robimy nic złego. - i znów zapewniał mnie, choć tak naprawdę nie wiedziałam, o czym. Skupiałam się jedynie na słowie ból, które wydostało się z jego ust. Przecież obiecał, że mnie nie skrzywdzi. Co ma zamiar zrobić?
I nagle poczułam się tak, jakby przeogromna siła rozrywała mnie od środka. Przestałam myśleć, przestałam widzieć, przestałam słyszeć jakiekolwiek dźwięki. W całym ciele czułam tylko i wyłącznie ból, który nie ustępował, a nasilał się z każdą chwilą.
Zapłakałam cicho, kiedy poczułam, jak część ciała Justina, która wydostała się spoza jego bokserek, wypełnia mnie od środka. I chociaż wsuwał ją we mnie niezwykle ostrożnie i powoli, czułam tak przeraźliwy ból, jaki nie towarzyszył mi jeszcze nigdy. Oddałabym naprawdę wszystko, aby uśmierzyć go, lecz nawet nie wiedziałam, jak mogłabym sobie pomóc. Byłam całkowicie zdana na łaskę Justina.
-Proszę, przestań. To tak strasznie boli. - wyszeptałam, ledwo słyszalnie. Mój głos był tak cichy, ponieważ ból nie pozwalał mi wypowiadać słów głośniej. - Justin, proszę. - minęła raptem chwila, aby cała moja twarz pokryła się łzami. Nie miałam pojęcia, co mi robił, lecz wiedziałam, że było to najgorszym uczuciem, jakiego mogłam doświadczyć.
-Cichutko, maleństwo. Spokojnie, niedługo przestanie. - kiedy zaczęłam minimalnie przyzwyczajać się do tego przeraźliwego pieczenia i kłucia wewnątrz mnie, ten najostrzejszy, początkowy ból powrócił. Zapoczątkował również serię ruchów bioder Justina, które ocierały się o moje ciało. Płakałam tak bardzo, lecz jednocześnie tak cicho, aby nawet sam Justin nie mógł usłyszeć mojego szlochu. W końcu, on nie robił nic złego. To ja nie byłam na to przygotowana. To moja wina.
Chociaż ból odebrał mi zdolność racjonalnego myślenia, wiedziałam, że Justinowi jest bardzo dobrze. Nie wiem, czym objawiała się ta wewnętrzna euforia. Czy to jęki, wydobywające się z jego ust, dawały mi tę pewność, czy może coraz szybsze ruchy bioder, które jednocześnie potęgowały ból. Jednak nie prosiłam go już, aby przestał. W końcu skończy, o tym byłam przekonana. Musiałam po prostu zacisnąć zęby i dotrwać do końca, modląc się jednocześnie, aby był to pierwszy i ostatni raz, kiedy w ten sposób przełamuje moje bariery przed otaczającym mnie światem.
Oprócz zębów, zaciskałam również dłoń na prześcieradle i modliłam się w duchu, aby przestał, chociaż jednocześnie chciałam, aby był szczęśliwy. Jako jedyny dobrze mnie traktował. Może w inny sposób, niż reszta ludzi, ale jednak dobrze. To, że sprawiał mi teraz ból, nie było jego winą. Nic nie było. To przeze mnie i moje niedoświadczone ciało czułam się tak źle.
Właśnie wtedy otrzymałam prawdziwe zbawienie. W pewnym momencie Justin po prostu przestał poruszać biodrami i opadł spocony na moje rozpalone przez ból i strach, ciało. Jednocześnie poczułam w środku coś ciepłego. Nie koiło bólu, ale również wypełniło moje wnętrze. Chociaż nadal czułam szczypanie i kłucie w środku, było już znacznie łagodniejsze, zwłaszcza kiedy Justin wyjął ze mnie to, co przyniosło mi tyle krzywd, powoli, delikatnie i spokojnie.
Całą winą obarczałam siebie. Wszystkie negatywne uczucia przypisywałam samej sobie. Jednakże kiedy, oddychając głośno, Justin spojrzał w moje oczy, zrozumiałam, że nigdy nie przestanę się go bać. Strach już każdego dnia będzie paraliżował moje ciało, a wystarczy jeden dotyk jego dłoni, abym powróciła myślami do paru ostatnich chwil, które sprawiły, że chciałam zniknąć. Zniknąć z powodu bólu, strachu i zwyczajnego wstydu przed nim, jak i przed samą sobą.
-To będzie nasz mały sekret. Dobranoc, słoneczko.
Poprostu kocham to opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Szok :o
OdpowiedzUsuńO boze, niespodziewalam sie, ze Justin juz teraz, tak szybko sie dobierze do Vicky. Biedna, nie dosc, ze ja tak skrzywdzil, to ona jeszcze bierze cala wine na siebie...
OdpowiedzUsuńNaprawde strasznie jej wspolczuje.
Chcialabym, aby Justin sie zmienil, ale ze wzgledu na fabule ff, wiem, ze to nie jest mozliwe i ze on po peostu bedzie taki caly czas, ze bedzie ja krzywdzil :c
Rozdzial wyszedl bardzo fajny i juz nie moge sie doczekac nastepnego ;* Weny <3
believe-in-your-dreams-jb.blogspot.com
Boże :'( Biedna Vicky
OdpowiedzUsuńO mój Boże, płaczę tak mocno! To takie potworne, a zarazem prawdziwe! Nie spodziewałam się, że już teraz będą uprawiali seks, a na pewno, że Vicky będzie czuła się winna! Chociaż myślałam również, że rozdział będzie z perspektywy Justina... Do następnego ♥
OdpowiedzUsuńO cholera. Nie wiem, jak mogłam coś takiego przeczyta bez uronienia ani jednej łzy. Boże. A przemy$lenia Vicky mną wstrząsnęły. Nie potrafię zrozumieć, jak ta mała dziewczynka zaczęła zwalać winę na siebie. Wykastrować takich mężczyzn. Boje się dalszej akcji opowiadania, ale nie potrafi£abym zaprzestać czytania, tak cudownego opowiadania. Każde twoje opowiadanie jest niesamowite i szczere. Ukazuje odzwierciedlenie prawdziwego świata. Kocham. Czekam na next oraz weny życzę.
OdpowiedzUsuńomomomomo <3 rzeczywiście myślałam, że tylko ją rozbierze, żeby zaczęła się oswajać z tym, ale dobrze, że to już się stało ;p i wydaje mi się, że molestowane dzieci obwiniają poniekąd pedofila, ale w większej mierze siebie, nie wiem czemu, ale tak mi się wydaje :>
OdpowiedzUsuńNie wierzę czytając przemyślenia Vicky aż mnie coś w żołądku skręcało.Nie zmienia to faktu że opowiadanie ma tak interesującą fabułę że pomimo wszystko będę czytać dalej.Tak w ogóle cieszyłam się że w końcu jakaś główna bohaterka ma imię tak jak ja ale teraz jest mi jakoś dziwnie no nie wiem haha jakbym o sobie czytała czy coś.Super rozdział w next liczę na perspektywę Justina jastem ciekawa co on o tym wszystkim co się wydarzyło będzie sądził
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEkstra rozdział ;) Czekam na next !
OdpowiedzUsuńczekam na nn oby był szybko
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałam się, że zrobi to już teraz i jeszcze tego, że Vicky będzie sądziła, iż to jej wina. To musi być okropne uczucie nie wiedzieć co się dzieje. Przynajmniej zrobił to delikatnie. Życzę weny i czekam na kolejny. Kocham cię xx
OdpowiedzUsuńNie sądzisz, że pisanie ff o Justinie pedofilu to chory pomysł?
OdpowiedzUsuńPowinnaś się leczyć dziewczyno.
Nie ma to jak hejt z anonima. No po prostu szczyt odwagi. Może to ty idź się leczyć.
UsuńNie obraża się kogoś kto tworzy coś swojego, a jeśli ci się nie podoba to nikt nie każe ci tego czytać i tyle...
Oczywiscie zgadzam sie z tym, ze nikt nie powinien obrazac autorki za to co tworzy. Jednak nie rozumiem tego co napisalas na poczatku. Hejt z anonima? O co ci chodzi? Przeciez jak ktos nie ma zadnego z kont, ktore sa tu do wyboru przy publikowaniu kom., to podpisuje sie anonimowo, to normalne. Wiec nie rozumiem twojej gadki o odwadze...
UsuńMoim zdaniem chorym pomysłem jest pisanie np. o tym że to ty jesteś główną bohaterką w krórej Justin się zakochał itd. Przecież przez to że on jest pedofilem autorka chce po prostu pokozać że może nim być nawet najbliższa nam osoba. I nie jest to chore ponieważ autorka pokazuje nam realia prawdziwego świata i tego co się dzieje wokół nas, a chore jest to że wiele takich osób jest na wolności i nawet nikt nie wie o tym co robi. Rozdział wow dziękuje, że poruszyłaś tak bliski ludziom temat. Niewiele osób ma na to odwage nawet jeśli będą cię hejtować nie przejmuj się zawsze będą z tobą osoby które od prologu je pokochały. Polecam opowiadanie: http://bruk-wspomnienia-krwi.blogspot.com <3<3<3
UsuńBoze nareszcie ktos ma takie same zdanie jak ja, to jest chore i nie wiem co ktos musi miec w glowie zeby pisac takie cos. Przez to ludzie pozniej wierza ze prawdziwy Justin jest pedofilem lub cos takiego. To wszystko mnie obrzydza i nie wiem jak ludzie moga pisac ze to uwielbiaja i ze to jest najlepsze ff jakie w zyciu czytali. To nie do pomyslenia co sie dzieje. A poza tym nawet jesli miala by opisywac to co sie dzieje wokol nas, nie powinna pisac o tym opowiadan nie sadzicie? Moze napisac swoje zdanie, recenzje, cokolwiek ale to? To jest po prostu zalosne do czego to doszlo.
UsuńMocne to było,nie powiem...
OdpowiedzUsuńJejku jak mi jest jej szkoda :/ Ona jest taka mała, bezbronna i jeszcze uważa, że to jej wina, bo nie była na to odpowiednio przygotowana ... Nie rozumiem tego co kieruje Justinem, bo przecież to była pierwsza noc dopiero jaką "spędzili razem" a on postanowił nie czekać, poza tym ona go prosiła, a on nie przestał, chociaż wiedział jak musi się czuć i, że nie jest do tego przyzwyczajona.... Tak czy inaczej, rozdział jest świetny jak zresztą zawsze i weny ;*
OdpowiedzUsuńhttp://let-me-to-love-you.blogspot.com
no to mnie zaskoczyłas . Musze przyznać, że nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji na początku. No zobaczymy jak dalszy los tej małej się potoczy. Szkoda mi jej bradzo bo mała nie wie że ona nie jest winna i tak na prawde cała wine wzięła na siebie , a przecież to Justin jest wszystkiemu winny
OdpowiedzUsuńWow. Nie mam pojęcia, co powinnam tak naprawdę napisać. Nigdy nie spotkałam się z taką fabułą, ale znając twoje wcześniejsze opowiadania, byłam przygotowana na coś zupełnie innego.
OdpowiedzUsuńNo po prostu genialne!
Jesteś najlepsza, uwielbiam Cię straaasznie i twoje każde opowiadanie.
Nawiązując do rozdziału. Szkoda Vicky, ona jeszcze nic nie wie o tym świecie, a obarcza siebie:/
Mam nadzieję, że Justin ją pokocha jak córeczkę:)
Czekam na kolejny:**
Bardzo dobry rozdział. Powoli zaczynam rozumieć, co chcesz przekazać, ale nie mam pewności, więc mogą to być tylko moje przypuszczenia. Trzymaj tak dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam; *
jeju, świetne! najlepsze ff
OdpowiedzUsuńOn ją ZGWAŁCIŁ O MY GOOG. !!!!!!!
OdpowiedzUsuńZajebisty czekam na nn
Kocham <3<3
OdpowiedzUsuńCudo :-*
OdpowiedzUsuńKocham wszystkie twoje opowiadania,ale uważam że powinnaś zmienić wiek bohaterki o ok. 2 lata, ponieważ np. ja gdy miałam 11 lat na pewno wiedziałam co to gwałt itp. ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, ale przeciez nie uczyli cie teg w sql, tylko np od znajomych wiedzialas, a Vicky z nikim nie utrzymywala kontaktu, szla do szkoly, a potem od razu wracala i zamykala sie w pokoju,.i nikt nie mial z nia kontaktu
UsuńDokładnie o to chodzi, ona to odkreślała wielokrotnie powtarzała (:
UsuńLubie twoje opowiadania, ale to mnie odstrasza. Ludzie robią z Justina morderce, cpuna i psychopate, ale nikt jeszcze nie posunal sie tak daleko. Nie zrozum mnie zle, ale pedofilstwi to straszny problem na calym swiecie i poruszanie go w ff z moim jak i twoim idolem bylo nie na miejscu. Mam nadzieje, ze jak skonczysz te opowiadanie to napiszesz innede, ktore z checia bede chciala czytac.
OdpowiedzUsuńRozumiem w pełni, ale mimo wszystko uważam, że morderca jest gorszy od pedofila (:
UsuńPowiem tak, to co piszesz jest obrzydliwe i odrazajace, szczerze dziwie sie jak inni moga sie tym zachwycac, no chyba ze oni tez nie sa do konca zdrowi. Pisz sobie co chcesz, az boje sie pomyslec jakie masz jeszcze na to pseudo opowiadanie pomysly, ale do kurwy nie mieszaj w to Justina, nawet jesli to tylko postac fikcyjna! Naprawde, jesli nie usuniesz Justina z listy bohaterow to zglosze tego bloga do administracji bloggera.
OdpowiedzUsuńZ powazaniem.
Nie oceniam Cię ani nic, może przeżyłaś w przeszłości coś powiązanego właśnie z tematami, jakie poruszasz w swoich fanficach i teraz chcesz to przelać "na papier" ale zrozum, że Justin jest dla niektórych najważniejszą osobą na świecie i nie jest nam miło gdy czytamy o nim takie rzeczy. Tematyka jest naprawdę drastyczna i jak chcesz to pisz to opowiadanie dalej, ale bez Justina w roli głównej, bo to co się dzieje w tym opowiadaniu naprawdę jest odrażające.
UsuńDobra, teraz to pojechalas ostro po bandzie. O matko boska! Nigdy nie spodziewałam się, że przeczytam właśnie coś takiego. Justin tak bardzo nie pasuje mi do roli pedofila. No ale skoro coś takiego wymyslilas i jest to Twój pomysł to życzę Ci powodzenia. Ja natomiast odwdziecze się tym, że będę czytać każdy rozdział i starać się zostawiać komentarz. Chociażby uśmiech, ale dam znać, że jestem z Tobą.
OdpowiedzUsuńTo dopiero początek, więc za wiele powiedzieć nie mogę, ale mam nadzieję, że to opowiadanie będzie hitem! :)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie: www.mobile-friend-ff.blogspot.com
PIERDOLONA KRETYNKO, DLACZEGO TY WGL ŻYJESZ
OdpowiedzUsuńJAK MOŻESZ TAKIE RZECZY WGL PISAĆ
POPŁAKAŁAM SIĘ A NIE PRECZYTAŁAM NAWET CAŁEGO, JESTEŚ OKRUTNA I ŻYCZĘ CI ŻEBY CIE SPOTKAŁO TO O CZYM TY KURWA TU PISZESZ
GNIJ W PIEKLE MAŁĄ WSTRĘTNA SUKO
PO CHUJA TU KURWA WCHODZISZ SKORO NIE JESTES BELIEBER.? WSZYSCY KTORZY HEJTUJA PAULE NIMI NIE SA.. SADZICIE ZE JUSTIN BYLBY ZLY ZA TO OPOWIADANIE :O KURWA ON BYLBY WKURWIONY NA WAS ZE GROZICIE JEJ SMIERCI. LECZCIE SIE BO NORMALNE NIE JESTESCIE I PAULA MOZE ISC NA POLICJE Z TYM ZE JA OBRAZACIE I GROZICIE . CIEKAWE CZY WTEDY BEDZIECIE SIE SMIAC.. JA PIERDOLE SAME 12 SIE UDZIELAJA CO NIE WIEDZA NIC O ZYCIU..
UsuńHalo policja prosze przyjechac na bloggera hahahahahahha
UsuńTo nie wazne gdzie . Poprostu ta sa grozby karalne :/
Usuńmasz chociażby najmniejsze kurwa pojęcie, PRZEZ CO kurwa przechodzą takie dzieci w realu? jak w ogóle możesz to pisać?
OdpowiedzUsuńA TY NIBY KURWA WIESZ.? NIE PODOBA SIE TO WYPAD.!
Usuńjesteś obrzydliwa
OdpowiedzUsuńpierdolone pedofily jebane
jesteś spierdolona, wiesz jak się czują osoby które to kiedyś przeżyły?
OdpowiedzUsuńmają traumę do końca życia
lecz
się
psycholko
TO JEST CHORE I POWINNO SIĘ LECZYĆ.
OdpowiedzUsuńlecz się spierdolona debilko
OdpowiedzUsuńJAK WGL MOŻE SIĘ TO KOMUŚ PODOBAĆ?
OdpowiedzUsuńWSZYSTKIE JESTEŚCIE CHORE? IDIOTKI.
lecz sie, to jest obleśne.
OdpowiedzUsuńchciała byś żeby ciebie ktoś zgwałcił?
To smiesNe bo patrzac na godzine o ktorej zostaly napisane te hejty wychodzi ze napisala je jedna osoba LECZ SIE buzi
UsuńPrzewróciłaś! �� Trzymam kciuki na dalsze prowadzenie tego bloga i wytrwałość. Bo bez hejtingu się pewnie nie obejdzie. Czekam na następny. ��
OdpowiedzUsuńWiki
W ogóle to sami nie wiecie jak będzie dalej toczyć się to opowiadanie. Paulaaa opisuje te wszystkie sceny w delikatny sposób, biorąc pod uwagę samą tematykę. Takie rzeczy się dzieją, może nawet obok nas tylko ludzie tego nie nagłaśniają. Główny bohater, przecież w rzeczywistości tego nie robi więc w czym problem. Takie przeżycia są dla dziecka z pewnością straszne, ale przez sposób przedstawienia tego problemu przez autorkę nie poczułam tego zniesmaczenia. Często spotykam sie z blogami w których Justin jako główny bohater posuwa się do naprawdę brutalnych rzeczy. Gwałt, morderstwa( które moim zdaniem też mogłyby urazić i stawiać Biebera w złym świetle) żadne hejty się nie posypują w komentarzach. Takie teksty typu jesteś chora, idź się leczyć " są żałosne. W takim razie może ja też jestem psychiczna bo chcę poznać dalszy przebieg tej niekonwencjonalnej histori? No dalej, serdecznie zapraszam do negatywnej oceny mojej osoby. Tylko zaśmiecacie bloga uwagami, które nie mają odbicia w rzeczywistości. Jeśli cos się nie podoba to zwyczajnie odsuwam się od tego, nie czytam, bo po prostu np mi się nie podoba. Obrażanie tak mega uzdolnionej osoby jest przecież takie... Dorosłe.
UsuńA z ciebie kochana jestem dumna. ;-)
Wiki
Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim zajebistym
OdpowiedzUsuńopowiadaniem, nie rozumiem dlaczego są w ogóle tu jakieś hejty. Piszesz ciekawe historie a nie oklepane historyjki. Mam nadzieje że doprowadzisz do końca to ff bo jak nie to zgon na miejscu ;))
Pozdrawiam :*
~isiabieber
Dziękuję, że przywróciłaś to fanfiction :D
OdpowiedzUsuńSpitalajcie na dzewo hejterzy ten blog jest super a Paula super pisze narka ps dziekuuuuje ze przywrocilas ff jea💘💘💘💘💘
OdpowiedzUsuńDziękuje, że przywróciłaś to opowiadanie skarbie xx
OdpowiedzUsuńno i pieknie , bardzo sie cieszę , że jednak bedziesz kontynuowac!
OdpowiedzUsuńSuper, ze przywrocilas bloga, bardzo sie ciesze :) Ale kiedy zamierzasz dodac nowy rozdzial? Od ostatniego minal juz ponad tydzien ;/
OdpowiedzUsuńTrochę mnie to przeraża i wgl ale ciekawa fabuła omfg więc będę czytać dalej
OdpowiedzUsuńkocham twoje ff bo poruszają trudne tematy wręcz kontrowersyjne w społeczenstwie <3
masz bardzo fajny styl pisania więc uwielbiam cię dziewczyno
i piękny szablon (ten mi się chyba najbardziej podoba ze wszystkich twoich blogów) heheszky x2
lecę czytać finale justice i życzę ci weny papatki xx